TYDZIEŃ BIBLIOTEK 2011
 
NASZE WYDAWNICTWO
 
 
 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Galeria projektu

Od 1 lutego 2017 roku bierzemy udział w projekcie ,,My wśród innych”, realizowanym w ramach programu ,,Równać Szanse" Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Otrzymaliśmy dotację dzięki wnioskowi złożonemu przez Centrum Biblioteczno-Kulturalne w Sztabinie. Uczestniczyliśmy w planowaniu działań, a nasz projekt znalazł się wśród 111 laureatów, spośród 649 uczestniczących w konkursie z terenu całej Polski. Do grupy projektowej mogły przystąpić osoby w wieku od 13 do 19 lat, które pochodzą z miejscowości do 20 tysięcy mieszkańców.
Udział w projekcie nauczy nas samodzielności, systematycznej pracy oraz pomoże w udanym rozpoczęciu zbliżającego się dorosłego życia. Do tego wybrany przez nas temat, wielokulturowości Polski, dostarczy nam wiedzy o przeszłości naszego kraju i pomoże zrozumieć drugiego człowieka. Produktem naszych działań ma być, między innymi, film dokumentalny o holokauście Żydów w Treblince.
Wszystkie zaplanowane zadania musimy wykonać sami, przy wsparciu osób i instytucji, głównie z naszego środowiska, które zaprosimy do współpracy.
Jestem pewny, że poznamy też wiele świetnych osób i miło spędzimy czas, integrując się przy tym z grupą.
Kacper Bernatowicz

Relacje z projektu

Happening dla uczniów ze Sztabina

Po długich przygotowaniach, 30 maja 2017 r.odbył się, w Zespole Szkół Samorządowych w Sztabinie happening dotyczący mniejszości narodowych zamieszkujących Polskę, pod hasłem ,,Inni wśród nas”. To wydarzenie artystyczne zajęło cały dzień, za co inni uczniowie byli nam bardzo wdzięczni, bo nie było lekcji.
Imprezę rozpoczęliśmy naszym kabaretem o Podlasiu pt. ,,Po nasemu”. W tej części uczestniczyły również dzieci ze szkoły podstawowej. Nasze teksty gwarowe bardzo rozśmieszyły publiczność.
Podzieliliśmy się na grupy trzy i czteroosobowe. Każda miała przedstawić wybraną mniejszość narodową: niemiecką, żydowską, romską, białoruską, rosyjską i tatarską. W prezentacjach multimedialnych wykorzystaliśmy własnoręcznie zrobione zdjęcia, jak i materiały pozyskane od różnych instytucji w czasie projektowych spotkań. Tańczyliśmy i śpiewaliśmy tradycyjną lub popularną muzykę różnych kultur, włączając w to naszych kolegów z gimnazjum. Justyna Szkiłądź wykonała taniec romski, który pokazano nam w trakcie pobytu w siedzibie Związku Romów Polskich w Szczecinku. Ja i Ewa Godlewska nauczyłyśmy się ludowej piosenki po białorusku i odważyłyśmy się ją zaśpiewać przed całą szkołą.
Każda grupa miała przygotowane tradycyjne dania wybranych narodów. Szczególnie zasłużył się w tym zakresie Mateusz Haraburda, który zaserwował dwie różne potrawy, w dodatku w ilościach hurtowych.
Przeprowadziliśmy też quizy o każdej mniejszości narodowej, w których do wygrania były słodkie nagrody, dlatego wszyscy uważnie nas słuchali. Przez cały dzień paradowaliśmy po szkole w tradycyjnych strojach żydowskich, tatarskich, białoruskich, romskich i niemieckich, wzbudzając tym jeśli nie sensację, to na pewno ogromne zainteresowanie.
W każdym razie wypadliśmy dobrze, bo nawet Pan dyrektor pochwalił nasze występy. Było fajnie i wesoło, ale dobrze, że mamy to za sobą i możemy zająć się tworzeniem filmu dokumentalnego, czyli kolejnym działaniem zaplanowanym w projekcie.
Małgorzata Kierkla

Galeria

Romowie i miasto, które „wyszło do cywila”

Czwartek, 20 kwietnia
Po długiej, nocnej podróży dotarliśmy do Szczecinka. W świetlicy integracyjnej „Słoneczko” spotkaliśmy się z Romami. Zostaliśmy przez nich bardzo ciepło przyjęci. Gospodarze okazali się być bardzo mili, co przeczyło stereotypom krążącym na ich temat.
Na początku mieliśmy za zadanie wypisać wszystkie skojarzenia związane z Romami. Nie wiem, jak inni, ale ja bałam się, że ich urażę. Potem opowiedziano nam skąd się wzięli Romowie, ilu ich jest w Polsce. Poznaliśmy też znaczenia niektórych słów z języka romani. Dowiedzieliśmy się, że na kobietę nie mówi się Cyganka, czy Romka, ale Romni. Wysłuchaliśmy też romskiego hymnu i poznaliśmy symbolikę flagi.
Zaskoczyło nas, że istnieją różne grupy Romów, posługujące się różnymi językami. Po pokazie tradycyjnych strojów romskich dziewczyna o imieniu Ola zaprezentowała nam tradycyjny romski taniec.
Na koniec przeprowadzono konkurs wiedzy o Romach, a że jesteśmy mądrzy i/ lub umiemy ściągać to wygraliśmy wszyscy. Przyszła pora na nasz występ, który nie wyszedł tak świetnie, jak się spodziewaliśmy, ale widowni się spodobał.
Potem obdarowano nas materiałami o kulturze romskiej i zaproszono na pyszny poczęstunek. Graliśmy też w gry planszowe z dziećmi uczęszczającymi do „Słoneczka”.
To był niezwykły dzień.
Małgorzata Kierkla
Piątek, 21 kwietnia, do obiadu
Od rana wyruszyliśmy na zwiedzanie jedynego w swoim rodzaju miasta - Bornego Sulinowa. Naszym przewodnikiem był wybitny artysta - rzeźbiarz profesor Zygmunt Wujek.
Zaczęliśmy od pomnika - czołgu T-34, który stoi przed wejściem do miejscowego muzeum. Obejrzeliśmy też ogromne, opuszczone magazyny, które kiedyś służyły Rosjanom, teraz pokryte graffiti w języku polskim.
Potem pojechaliśmy do kościoła urządzonego w dawnym kinie. Tam obejrzeliśmy słynny tryptyk wykonany przez jeńców wojennych oraz jego kopię, dzieło naszego przewodnika. Wrażenie robiły olbrzymie żyrandole, które ponoć o mało nie zostały wywiezione przez radzieckie wojsko. Dowcipny proboszcz twierdził, że hasło parafialne brzmi: „Nic tak nie cieszy, jak seria z pepeszy”.
Następnie pojechaliśmy do Izby Muzealnej, gdzie pan Dariusz Czerniawski opowiadał nam o niemieckiej i radzieckiej historii miasta, a także o jeńcach oflagu. Pokazywał przy tym niezwykłe eksponaty - pocztówkę kupioną w Malezji, papierowy medal olimpijski i lalkę, której sukienkę uszył francuski więzień z koszuli od letniego munduru. Mogliśmy też potrzymać ciężki karabin maszynowy.
Na koniec pojechaliśmy na rosyjski cmentarz. Zdziwiło nas, że były tam groby z napisem „nieznany żołnierz”, chociaż pochowano w nich młodych ludzi zmarłych w czasach pokoju. Wstrząsnęły nami pluszaki położone na grobach dzieci Rosjan, którzy mieszkali kiedyś w Bornem.
Piątek, 21 kwietnia, po obiedzie
Po południu spotkaliśmy się z dwiema naraz grupami programu „Równać szanse” - ze Stowarzyszenia Przyjaciół Zespołu Szkół im. Bohaterów Oflagu II D i z Miejskiej Biblioteki w Bornem Sulinowie, której siedziba stała się miejscem integracji. Młodzież opowiedziała o swoich projektach i środowiskach, w których je realizują.
Następnie zaprezentowaliśmy przygotowany przez nas kabaret o Podlasiu. Nasza gwara bardzo rozbawiła widownię - co chwila wybuchały salwy śmiechu.
W przerwie mogliśmy się bliżej poznać z uczestnikami, a raczej uczestniczkami innych projektów. Nasz kolega, Mateusz, o mało nie został tam na stałe.
Potem przeszliśmy do pomieszczenia wystawowego, gdzie Pan Zygmunt Wujek zaprezentował nam swoje prace i bardzo ciekawie o nich opowiedział. Wygląda na to, że wykonał prawie wszystkie polskie pomniki, a przynajmniej te na Pomorzu Zachodnim i Środkowym. Wiele z nich znajduje się w miejscach pamięci, związanych z II wojną światową. Interesujące były też plakaty, które wystawiał za granicą, miedzy innymi w Hiszpanii.
Na koniec spotkania wręczyliśmy gospodarzom nasz tradycyjny przysmak, czyli mrowisko i z żalem pożegnaliśmy się z młodzieżą z Bornego.
Rafał Chodorski
Kacper Pawełko
Damian Orłowski
Daniel Korenkiewicz
Wojciech Kapusta
Piątek/ Sobota, 21/ 22 kwietnia,  późno w nocy
Okazało się, że słowo „mrowisko” ma jeszcze inne znaczenie. Tuż przed pójściem spać dziewczyny z naszego domku zauważyły kolonię małych żyjątek na kuchennym blacie i wybuchła panika. Sytuację uspokoili nasi opiekunowie. Owocem tej przygody jest piękny grafomański wiersz:

„Piekielne mrówki”

Chociaż mrówka taka mała,
Już nam prawie zawał dała.
Jedna, druga, trzecia w kącie,
Jejku, jeszcze żywi bądźcie!
Ścieżki mrówek już się ciągną,
Idą, idą drogą wolno.
My, dziewczyny, już krzyczymy,
Już walizki pakujemy.
Od dziesiątki do ósemki,
Szybko tak zmieniamy domki.
Lecz mi Pani nakazała,
Abym w domku swoim spała.
Do mrowiska więc wróciłam
I już nockę tam spędziłam.
Justyna Szkiłądź

,,Ognisko w Jeleniu”

Pierwszego dnia naszej niebywałej, bezsennej oraz pełnej mrówek wycieczki, odbył się grill, do którego przygotowywaliśmy się bardziej niż na jakąś apokalipsę. Krótko mówiąc jedzenia nam nie brakowało, ale trzeba było je upiec i tu pojawił się problem.
Niektórzy na początku nie rozpoznali skomplikowanej maszyny, jaką był grill i myśleli, że służy on do pieczenia kóz, ponieważ był dość duży. Po rozgryzieniu instrukcji jego obsługi przyszedł czas, aby rozpalić ognisko. Mimo licznych starań naszych oraz opiekunów, przez dłuższy czas nie chciało ono zapłonąć, pojawiały się też koncepcje, aby sprawdzić teorię dotyczącą kóz. Ostatecznie jednak udało nam się rozniecić ogień bez niczyjej pomocy. Chłopcy musieli co prawda biegać z taczką po drewno, ale udało się! Nasz "kucharz" zaczął przyrządzać karkówkę, kiełbaski oraz boczek. Nikt nie złożył reklamacji, więc sądzę, że dobrze mu to wychodziło.
Najedliśmy się, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, ogrzaliśmy przy ognisku, jednym słowem było świetnie. Zaczęło się ściemniać, więc musieliśmy rozejść się do domków. Ci którzy nie spali, zasmakowali karkówki, a ci którzy spali - pasty do zębów. Mimo to było bardzo fajnie i myślę, że wszyscy, oprócz kóz, z chęcią jeszcze raz zorganizowaliby sobie takiego grilla.
Małgorzata Kierkla

Zbiórka pieniędzy w sklepach

9 kwietnia 2017 r. po mszach na 9:00 i 11:30 chętni uczniowie, biorący udział w projekcie „My wśród innych”, stali w sklepach w Sztabinie z puszkami na pieniądze.
Wyznaczone osoby po pierwszej mszy ustawiły się przy wyjściu, by każdy klient miał możliwość pomocy w zbiórce. Stano tak przez kilka godzin. W tym czasie tłumaczono chętnym na co zbieramy, gdzie jedziemy i dlaczego tam. Później przyszła druga grupa i zwolniła pierwszą. Jej praca niczym się nie różniła – kontynuowano zbiórkę pieniędzy. Po uzbieraniu zadawalającej kwoty, zakończono akcję.
Zbiórka okazała się sukcesem. Ludzie chętnie wrzucali chociaż złotówkę, gdy dowiedzieli się, na co zostaną przeznaczone pieniądze. Wydaliśmy je na zabawki i gry dla romskich oraz polskich dzieci ze świetlicy integracyjnej „Słoneczko” w Szczecinku. Odwiedziny były jednym z punktów wykonywanego przez nas projektu.
Wszystkim ofiarodawcom serdecznie dziękujemy!
Kamila Haraburda

„Spotkanie w Rajgrodzie”

8 kwietnia 2017 roku pojechaliśmy do Rajgrodu na spotkanie z grupą projektową „Rajgrodzkie wspomnienia naszych dziadków”. Wyruszyliśmy o 9:00. W autobusie od razu zrobiło sę wesoło i głośno.
Po przyjeździe stanęliśmy obok kościoła i zdezorientowani czekaliśmy. Niedługo potem do autobusu weszły dwie dziewczyny z rajgrodzkiego projektu. Przywitaliśmy je i pochwaliliśmy się naszą projektową maskotką - Marianem. Niedługo potem dołączyła reszta.
Dowiedzieliśmy się, że tylko w naszym projekcie jest tylu chłopców, co nas zaskoczyło.
Gdy opuściliśmy autobus, udaliśmy się do kościoła, spotykając w tym samym czasie naszego przewodnika. Świątynia zrobiła na mnie wrażenie. Wspięliśmy się na wzniesienie z krzyżem, o którym opowiedział nam historyk - pasjonat.
Pomimo faktu, że mnie osobiście było zimno, chłopcy jak zwykle w najlepsze paradowali w koszulkach z krótkim rękawem i spodenkach.
Zwiedzaliśmy Rajgród, a naszym ostatnim przystankiem było wzniesienie z wielkim białym krzyżem i widokiem na jezioro.
Następnie zeszliśmy na dół, rzucając się szczęśliwi na plac zabaw, zostaliśmy jednak wygonieni przez naszych opiekunów. Minęło trochę czasu, ale ostatecznie udało nam się przygotować ognisko. Upiekliśmy kiełbaski i zajadaliśmy się racuchami babci naszego kolegi z projektu, ale to szybko stało się nudne. Rozwiązaliśmy problem przygotowaną przez rajgrodzki projekt zabawą w kalambury. Odgadywanie wszystkich haseł było zabawne, ale najlepsze miało dopiero nadejść. Gdy Małgosia miała trudności z pokazaniem wylosowanego hasła, powołany został Pan Malesiński, nasz opiekun.
Na pożegnanie wręczyliśmy im maskotkę naszej gminy i sękacza. My za to dostaliśmy widokówki, regionalną gazetkę i zaproszenie na Dni Rajgrodu. Niektórzy wymienili się adresem na facebook’u i numerem telefonu. Wyruszyliśmy w drogę powrotną i dotarliśmy do Sztabina około 15.00.
Anna Korczak

„Loteria”

W piątek 7 kwietnia w naszej szkole odbyła się loteria fantowa. 8 osób z naszej grupy projektowej zjawiło się na korytarzu i w trakcie przerwy śniadaniowej, zgraną paczką, zaczęliśmy sprzedawać różne pluszaki, książki, ozdoby i przepiękne "drzewka szczęścia" wykonane przez uczniów klasy V. Fanty były niedrogie - te najtańsze nawet po złotówce.
Były to rzeczy, którymi się kiedyś bawiliśmy a myślę, że osoby w naszym wieku już dawno przestały interesować się samochodzikami czy lalkami. Od razu po dzwonku na przerwę uczniowie ze szkoły podstawowej przybiegli do naszych stoisk i zaczęli powoli oglądać zawartość kartonów z zabawkami. Gdy ktoś zdecydował, że chce coś wylosować, mówił to nam, a my podawaliśmy mu pudełeczko z karteczkami, na których podane były numery zabawek. Po wylosowaniu karteczki pokazywano je nam i wtedy szukaliśmy fantu o tym numerze. Gdy jednak widzieliśmy, że na przykład chłopczyk wylosował lalkę, proponowaliśmy by wylosował coś innego jeszcze raz, jeśli nie chce takiej zabawki. Wszystkie rzeczy zostały sprzedane w ciągu niespełna 20 minut!
Zebraliśmy puste kartony i odstawiliśmy stoły na miejsce. Gdy później przechodziłam obok grupki dzieci, chwalących się sobie nawzajem swoimi wylosowanymi fantami, zrobiło mi się miękko na sercu. Jeszcze bardziej od uzbieranej kwoty cieszy mnie fakt, że mogliśmy podarować komuś tak zwykłą rzecz, jak na przykład miś pluszowy tylko po to, by później widzieć radość na twarzach innych. Mam nadzieję, że kiedyś znowu będziemy mogli to powtórzyć.
Pieniądze uzyskane z loterii przeznaczyliśmy na upominki dla dzieci ze świetlicy integracyjnej w Szczecinku.
Sylwia Andraka

„Na słodko”

W ramach projektu „My wśród innych” zorganizowaliśmy cztery kiermasze ciast, z czego uzyskaliśmy jedną czwartą kwoty brakującej na wycieczkę do Szczecinka i Bornego Sulinowa. Największy dochód przyniósł nam tłusty czwartek. Uczniowie i nauczyciele bardzo chętnie kupowali wypieki.
Ciasta przygotowywaliśmy z pomocą naszych rodziców. Planujemy zorganizować niedługo kolejną sprzedaż słodkości i zarobek przeznaczyć na cele związane z naszym projektem.
Natalia Kapla

„Trzy kultury w dwa dni”

 W ramach realizacji projektu „My wśród innych” 3 marca 2017 roku pojechaliśmy na  dwudniową wycieczkę.
Pierwszym punktem naszej podróży była Synagoga w Tykocinie. Przewodniczka opowiedziała nam o tym, jak przebiega szabas oraz jak modlą się Żydzi. Pokazała nam też babińce, salę wielką, a w muzeum, między innymi, dawną aptekę. Ciekawie opowiadała o zagładzie Żydów i o jednym z nich, który uciekł z obozu w Treblince i przeżył wojnę.
Następnym punktem naszej wycieczki była Szkoła Pisania Ikon w Bielsku Podlaskim. Prowadzący powiedział nam, dlaczego ikony się pisze, a nie maluje. Wyjaśnił, że każdy kolor  ma jakieś znaczenie. Zaskoczyło nas to, że wszystkie przyrządy używane do pisania ikon pochodzą z natury, a technika, którą tworzą - ze starożytności. Pędzelki są robione z sierści wiewiórek. Niestety, nie wpuścili nas na piętro i nie widzieliśmy, jak malują (nie zgodzili się, bo potrzebują skupienia). Znając naszych chłopaków, wiem, że mieli rację.
Kolejnym miejscem, które odwiedziliśmy, był obóz zagłady w Treblince. Panowała tam bardzo przygnębiająca atmosfera i niektórzy z nas źle się poczuli. Po muzeum oprowadzał nas Pan kustosz Edward Kopówka. Pokazał makietę obozu zagłady, na której były dokładnie pokazane wszystkie jego części, wyświetlił filmy o Treblince i opowiedział o losach Żydów w tym obozie. Po naszym wpisaniu się w księdze gości Pan Kopówka zaprowadził nas w miejsce, gdzie znajdował się obóz. Widzieliśmy między innymi miejsce, gdzie palono zwłoki ofiar hitlerowców. Dookoła były poustawiane kamienie, na których ludzie napisali nazwy miejscowości, z których pochodzili zgładzeni Żydzi. Odszukaliśmy kilka znanych, jak też tablicę z nazwiskiem Janusza Korczaka. W muzeum była o nim wystawa i Pan Kopówka nam ją pokazał. Udało się też nagrać super wywiad z Panem kustoszem.
Ostatnim i najbardziej wyczekiwanym punktem naszej wycieczki był wyjazd do hotelu i obiad w Ostrowi Mazowieckiej. Zjedliśmy go z dużym opóźnieniem i zostaliśmy przydzieleni do pokoi na nocleg.
W nocy większość z nas nie spała z powodu natłoku wielu wrażeń.
Następny dzień był spokojniejszy. Po pysznym śniadaniu (stół szwedzki), spakowaliśmy się, uporządkowaliśmy pokoje i pojechaliśmy do Hajnówki.
W Muzeum i Centrum Kultury Białoruskiej wysłuchaliśmy prezentacji o życiu białoruskich chłopów na Podlasiu. Temat ten był nam trochę znany, bo sami jesteśmy ze wsi. Z dużym zainteresowaniem oglądaliśmy manekiny w strojach z dawnych czasów, mnóstwo narzędzi i glinianych garnków.
Po uzupełnieniu zapasów w Biedronce i smacznym obiedzie pojechaliśmy do Bohonik. Dowiedzieliśmy się, że w meczecie kobiety, tak jak w synagodze modlą się w oddzielnym pomieszczeniu (ponoć dlatego, że mężczyźni nie mogą się przy nich skupić).
Przewodniczka opowiedziała nam o historii polskich Tatarów, o islamie, ślubach, pogrzebach i chrztach. Następnie zaprosiła do sklepu z pamiątkami.
Wyjeżdżając z Bohonik, obejrzeliśmy cmentarz zwany mizarem. Na grobach Tatarów nie ma krzyży, tylko półksiężyce. Zdziwiło nas, że wiele pochowanych tam osób miało nazwisko ,,Mucha”.
To była wspaniała wycieczka. Dowiedzieliśmy dużo o kulturze i obyczajach innych narodów. Dodatkowo satysfakconuje fakt, że sami ją zorganizowaliśmy. Wyprawa była jednak trochę za krótka i jak dojeżdżaliśmy do Sztabina, ktoś krzyknął: ,,Chcę do hotelu!”. Wszyscy się śmiali, ale każdy myślał to samo.
Małgorzata Kierkla

,,Byliśmy w telewizji!”

17 lutego 2017 roku wyruszyliśmy komunikacją miejską w pełną przygód wycieczkę do Białegostoku. Podróż minęła nam szybko i bez żadnych przeszkód.
Dopiero, gdy dotarliśmy na miejsce, musieliśmy zmierzyć się z bardzo trudnym zadaniem, jakim było odnalezienie właściwego przystanku autobusowego. Kiedy już myśleliśmy, że nam się to udało, pewna miła pani oznajmiła, iż punkt, którego szukamy, znajduje się po drugiej stronie ulicy. Musieliśmy więc pędzić ile sił, aby nie odjechał autobus. Koniec końców zdążyliśmy i dotarliśmy do Instytutu Pamięci Narodowej. Pani Anna Pyżewska już tam na nas czekała. Przyjęła nas po królewsku. Przygotowano nam poczęstunek oraz drobne podarunki - między innymi odblaski w barwach narodowych.
Wykład na temat holokaustu Żydów białostockich, który przygotowała, był bardzo ciekawy i wciągający. Pani Anna szukała również, przede wszystkim z myślą o nas, informacji o Żydach, zamieszkujących w czasie II wojny światowej tereny Sztabina. Byliśmy bardzo wdzięczni, ponieważ zyskaliśmy dużo cennych informacji oraz materiałów, np. protokoły przesłuchania świadków, które przydadzą się nam w dalszych działaniach, związanych z naszym projektem. Ponadto Pani Anna pokazała nam miejsce, w którym stała synagoga, gdzie zamordowano setki Żydów oraz pomnik upamiętniający powstanie w getcie. Odprowadziła nas też pod budynek TVP Białystok, gdzie mieliśmy następne spotkanie. W drodze do tego miejsca (nasi jak zawsze gadatliwi i otwarci na ludzi koledzy), zaczepili pewnego starszego Pana, który opowiadał nam różne zabawne historyjki oraz, na swój specyficzny sposób, tłumaczył niektóre historyczne skróty typu ORMO, ZOMO. To była z pewnością najzabawniejsza jazda autobusem w naszym dotychczasowym życiu.
W budynku TVP Białystok odbyło się spotkanie z Panem reżyserem Mikołajem Wawrzeniukiem. Opowiadał nam (między innymi) o tym, jak nakręcić film oraz jak operować kamerą. Omówił też, jak odpowiednio dobierać postaci do filmów dokumentalnych, na tych  przykładach, które sam wyreżyserował. Co więcej, powiedział, że gdy zbierzemy już materiał do filmu, przyjedzie do nas, aby pomóc. Dzięki temu spotkaniu dużo dowiedzieliśmy się o tworzeniu filmów, a Pan Wawrzeniuk dostał od nas maskotkę Sztabina bobra, z której się bardzo ucieszył. Mieliśmy nosa z tym upominkiem. Po spotkaniu z nami miał tę maskotkę wysłać do Australii, na konkurs  filmowy ,, Sezon na bobra”.
Kolejnym celem naszej wycieczki była Galeria Biała, gdzie zjedliśmy obiad. Wszystko było  na jeden rachunek, więc mogliśmy sami zamawiać, co chcemy. Potem mieliśmy czas wolny więc wszyscy rozbiegli się po galerii, głównie na ruchome schody. Najbardziej zdziwiło nas to, że wielu spośród chłopców odwiedziło sklep z zabawkami „Smyk”. Nie spodziewaliśmy się, że dzięki ruchomym schodom możemy być sławni. A jednak! Jeżdżenie nimi w tę i z powrotem, przez parę ładnych minut, przyniosło efekty - znaleźliśmy się na stronie Spotted Białystok oraz dostaliśmy małe pouczenie od ochroniarza tego budynku. Mimo to bawiliśmy się świetnie i z chęcią byśmy to powtórzyli.
Nasz pobyt w Galerii Białej zakończył się odfrunięciem mojego balona w kształcie biedronki, napełnionego helem.
Po tym pouczającym i pełnym  wrażeń dniu wróciliśmy do  Sztabina wynajętym busem, bo wszystkie miejsca w pojazdach komunikacji publicznej zajęli wcześniej uczniowie i studenci.
Małgorzata Kierkla

,,My wśród innych”

1 lutego tego roku, po spotkaniu z koordynatorem projektu na temat celów, planowanych działań i zasad pracy w grupie, uczestniczyliśmy w warsztatach z psychologiem. O ich przeprowadzenie poprosiliśmy Panią Urszulę Smirnow-Klekotko.
W czasie zajęć rozmawialiśmy o sposobach radzenia sobie ze śmiercią bliskich osób. Dowiedzieliśmy się, jak ginęli więźniowie obozów zagłady. Miało to na celu przygotowanie nas na pewnego rodzaju szok, którym może być nasz planowany pobyt w Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince.
4 lutego br. wysłuchaliśmy wykładu, na który zaprosiliśmy prokuratora Instytutu Pamięci Narodowej, zajmującego się ściganiem zbrodni hitlerowskich i komunistycznych. Opowiedział on o pracy w prokuraturze powszechnej, o sprawach, które prowadził. Przestrzegał nas przed niebezpieczeństwami, grożącymi młodym ludziom, wskazał też, gdzie szukać pomocy, gdy zostanie się ofiarą przestępstwa. Przedstawił zagrożenia związane z aktywnością w Internecie.
Ostatnia część prelekcji dotyczyła historii i zasad działania obozu zagłady w Treblince. Prowadzący opowiadał o losach więźniów i o oficerach odpowiedzialnych za zbrodnie ludobójstwa. Wykład był ilustrowany fotografiami.
Jesteśmy bardzo zadowoleni ze spotkania, wszystkim się ono podobało.
Paulina Kasjan